wtorek, 8 grudnia 2015

Opadam bez sił chowając się w sobie cicho prosząc o jego dłonie.



 
 
Czuję się pusty
Czuję się głodny
Czuję się martwy 
Nie czuję Cię..
Dlaczego Cię nie czuję?
Mój Jedyny tak mi źle.
Czuję rozpacz.
A nie chcę czuć nic.
Jest noc, nie mogę spać
Czuję się pusty.
Jest ranek, nie mogę nic.
Czuję się pusty.
Jest noc nie umiem śnic.
Nie umieć śnić bez Ciebie
Mój Jedyny..
 Gdzie jesteś?
Czuję ból
Głuchy krzyk.
Słyszysz?
To moje ciało.
Słyszysz jak krzyczy twoje imię?
Mój Jedyny czy ty je słyszysz?
 Wpadam w panikę!
Krzyczę, wrzeszczę, skomlę, jęczę.
 Pustka.
I tylko nierówny szloch bije echem w ściany. 
Pustka.
Bez Ciebie Jedyny czuję się taki mały.
Szarpię  za włosy, wrzeszczę.
Zabierz mnie do siebie!
Zabierz mnie do siebie!
Skomlę w spazmach bólu pokładając się u stóp cierpienia,
błagam bijąc dłońmi o głowę.
Biorę oddech.
I nagle w tym całym hałasie słyszę szept.
Unosząc załzawioną twarz uśmiecham się.
Nie otwieram oczu. 
Szeptem mówiąc modlitwę.
W duszy dziękuję Bogu.
Za ciepłe dłonie Jedynego.
Wrócił do mnie.
Mój Jedyny!
Mój Ukochany!
On wrócił!
Tak! Tak!
Wrócił!
Krzyczę w spazmach śmiechu i radości.
I tak nagle..
Opadam bez sił chowając się w sobie
cicho prosząc o jego dłonie.
O ten dar z niebios.
 O Jedynego.
Lecz nic nie dostaję.
 Cisza.
Nic nie słyszę.
I tak szybko i tak nagle czuję zapach.
Zapach pościeli. 
Uchylam powieki.
Nic tu nie ma.
Nic się nie dzieje.
Nic się nie dzieje Mój Jedyny.